Czego możemy zazdrościć Niemcom i Austriakom? Odwagi w ocenie własnego narodu, jego wszelkich obrzydliwości ukrytych pod znakomicie zrobioną, w pełni lakierowaną maską hipokryzji.
Niemcy w teatrze, a więc publicznie, bezwzględnie biczują się za swoje wojenne przewinienia (ciągle niezapomniane), ale z równą bezwzględnością podchodzą do dziejów najnowszych - zjednoczenia. Austriacy z kolei badają swój narodowy charakter, wypaczenia mieszczańskiego stylu życia i mieszczańskiej mentalności. Prowadzą okrutną wiwisekcję. Tworzą teatr niekochany, ale za to skutecznie mącący samozadowolenie sytego społeczeństwa. A my? Przecież żyjemy w idealnym, wymarzonym i wytęsknionym wolnym kraju. Nie mamy więc powodu do autokrytyki. My jesteśmy cudowni, bo my jesteśmy Polacy. Niewielu śmiałków chce dziś tworzyć Polskę Współczesną na scenie. (A od chcieć do umieć daleka droga.) NIEPRZYJEMNIE INTYMNE WYNURZENIA "Prezydentki" Wernera Schwaba nie były w Austrii dramatem kochanym. W roku 1989 nie doszło do prapremiery sztuki na scenie Burgtheater. Wystawiono ją w Austrii dopiero po śmierci Schwaba (zmarł w dzień Nowego Roku 1994, na s