EN

27.11.2012 Wersja do druku

Kto się boi małych, białych psów?

Czy teatr jest maszynką do unieważniania społecznego gniewu? - zastanawia się Maciej Nowak w felietonie dla Przekroju.

Cholera, który to już raz w historii teatru odegrał się ten sam rytuał? Na scenie aktorzy wyzywają publiczność od burżuazyjnych świń, wywrzaskują prosto w twarz groźby karalne, bez żadnych ogródek namawiają do strzelania do bogatych bydlaków, tłoczących się w ciasnych, pluszowych fotelikach. A oni tymczasem z zapałem biją brawo, kraśnieją z zadowolenia, mruczą z rozkoszy. I z wyostrzonym apetytem pędzą na popremierowy bankiet. By mlaskać i ślinić, by oblizywać i wchłaniać, by memłać i ciumkać. O co chodzi? Czy teatr jest maszynką do unieważniania społecznego gniewu? Tak właśnie dymił mi łysy łeb podczas premiery "Dyskretnego uroku burżuazji" w Teatrze Nowym w Poznaniu, wyreżyserowanej przez Marcina Libera na podstawie filmu Luisa Bunuela, tekstów Franki Rame i Dario Fo oraz Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Liber błyskotliwie skojarzył bunuelowską opowieść o gnijących elitach z sytuacją polityczną sprzed 40 lat, kiedy Europą rząd

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kto się boi małych, białych psów?

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 48

Autor:

Maciej Nowak

Data:

27.11.2012

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe