"Ifigenia" w reż. Antoniny Grzegorzewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Patronką debiutu scenicznego Antoniny Grzegorzewskiej mogłaby być Virginia Woolf. Córka Jerzego Grzegorzewskiego przepisała mit o Ifigenii w stylu "women writing" - tylko po co? Media nie odnotowały, by minister kultury nakazał teatrom narodowym wstawienie do repertuaru tragedii o ojcu mordującym córkę dla "poprawy pogody". A jednak po "Ifigenii. Nowej tragedii" (Paweł Demirski i Michał Zadara) Starego Teatru w Krakowie także warszawski Narodowy wystawia uwspółcześnioną wersję mitu o księżniczce Myken, córce Agamemnona i Klitajmestry. Gdyby przyjąć, że w każdej tragedii chodzi o racje męskiego bohatera w pewnym wieku, wersja krakowska i warszawska nie różniłyby się niczym. Agamemnon dowodzący wyprawą na Troję to w obydwu nowych interpretacjach medialny błazen. Interesuje się tylko tym, jak przekonująco jego rozkazy wypadną przed kamerami. Ofiar cywilnych - także we własnej rodzinie - nie liczy. Na żądanie bogów zgadza się złożyć o