MATUZALEM sceny polskiej - Ludwik Solski, znany był do ostatnich lat życia, z niesłabnącej dynamiki, benedyktyńskiej pracowitości i młodzieńczego wigoru. Mając już setkę na karku wystawiał w Warszawie jakąś sztukę, ku przerażeniu wszystkich nie tylko ganiając młodszych kolegów do ostatniego potu, ale samemu kręcąc się niczym przysłowiowa fryga. To wpadał na scenę, by zademonstrować osobiście jakąś sytuację, to znów pędził na balkon. aby sprawdzić widoczność i słyszalność, zbiegał pędem na widownię... i tak bez końca. Wreszcie dyrektor teatru zaniepokoił się na dobre zarówno o los Mistrza, jak i premiery. Korzystając z kolejnej nieobecności Solskiego za pulpitem, przywołał jednego z asystentów i polecił mu czuwać nad oszczędniejszym korzystaniem z sił przez sędziwego artystę. "Panie - zakończył dyrektor - jeżeli nie uda nam się go uspokoić, to zamiast premiery doczekamy się pogrzebu. Przecież on może w każdej ch
Tytuł oryginalny
Kto się boi Agnieszki Osieckiej?
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 26