"Pieszo" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jacek Sieradzki w Odrze.
Mało już kto wie, że Polska lat 1945-1948 była szczególna, bujna, rozmaita i choć już skazana, wcale jeszcze nie zamknięta. Ale tamte czasy w ogóle nie zostały w dokumencie, a jak mi kto powie, że "Popiół i diament", to zwymiotuję. Sławomir Mrozek w liście do Wojciecha Skalmowskiego z 6 stycznia 1980. Sceną płynie rzeka. Deski obrotówki, pokryte srebrnoszarą, połyskliwą farbą, do złudzenia imitują fale. Mały czarny przedmiot - kamień, kula - mknąc od jednej do drugiej ciemnej ramy kulis, podkreśla gwałtowność nurtu. I jest jednocześnie jedynym wyraźnym kształtem w przestrzeni, w której na dole jest nieokiełznany, pośpieszny ruch, a nad nim pustka, rozmlecznione, szare trwanie. Mechanizm sceny obrotowej huczy, przysięgłoby się, dokładnie tak, jak toczące się masy wody. Trwa to wszystko parę chwil, zanim w tę przestrzeń wejdą ludzie. Najpierw tylko dwaj mężczyźni, stary i młody. W ich sylwetkach, sposobie poruszania się, w zdławion