Na współczesną dramaturgię rodzimą należy chuchać i dmuchać. Paweł Huelle ma już jednak, po sukcesie "Weisera Dawidka", tak znakomicie ugruntowaną rangę literacką, że nie ma sensu stosować taryfy jak na garbatego: jego debiutancka sztuka nie okazała się olśniewającym wydarzeniem. Dwaj gastarbeiterzy (aktorzy z wykształcenia), Irlandczyk i Polak, po okradzeniu właściciela winnicy snują się przez całą Francję w towarzystwie lekko trzepniętej dziewczyny z jednym marzeniem: zagrać "Czekając na Godota". Gdy w końcu jednak szansa jest im dana, wykonują role swoich marzeń tak tandetnie, że sens przedsięwzięcia robi się całkiem niedocieczony. Pełno w sztuce Beckettowskich odniesień, ale służą najczęściej myślowym banałom: misterna, kosmiczna "Katastrofa" zmienia się w tanią satyrkę na komercyjne gusta faceta z tingel-tanglu. Teatr Wybrzeże, chapeau bas, dał swemu pisarzowi, kogo miał najlepszego: reżyserował Krzysztof Babicki, grali Miros�
Tytuł oryginalny
Kto mówi o czekaniu? (Teatr Wybrzeże - Gdańsk)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 24