"BEETHOVEN biegał po pokoju, rozdrażniony, krzycząc głośno: - Ja nie piszę dla tłumów. Piszę dla ludzi wykształconych. - Ale sami ludzie wykształceni nie zapełnią nam widowni - odpowiedział dyrektor jak najspokojniej - musimy mieć tłumy, aby wpływały pieniądze, a skoro w swojej muzyce nie zrobił pan w tym względzie żadnych ustępstw, sam pan ponosi winę za mniejszy procent wpływów. Gdybyśmy dawali Mozartowi ten sam udział w dochodzie ze sprzedaży Biletów na jego opery, stałby się człowiekiem bogatym.
Nie odpowiadając na to ani słowem, aż podskoczył i krzyknął w najwyższej furii: - Oddajcie mi moją partyturę!" To autentyczne wydarzenie opisane przez jednego ze świadków kłótni po części tłumaczy prapremierową klęskę "Fidelia" (choć przyczyn niepowodzenia było więcej) i fakt, że dopiero po kilku latach mistrz zechciał powrócić do swego dzieła, po raz kolejny je zresztą poprawiając. A przecież tak bardzo pragnął, by jego muzyka trafiła do teatru. Z tych starań niewiele wyniknęło; dziełem skończonym, choć nieustannie poprawianym był jedynie "Fidelio", choć i on musiał czekać na sukces. Dopiero trzecie jego wystawienie w Wiedniu, w maju 1814 roku, a w dziewięć lat po pierwszym, spotkało się z żywiołowym przyjęciem u publiczności. Czy jednak był to sukces autentyczny? Do dziś "Fidelio" ustępuje popularnością innym utworom kompozytora, choć przecież nikt już nie powie, iż Beethoven to twórca piszący wyłącznie dla ludzi wykszt