JEŚLI ktoś ma ochotę spotkać Dolly i powiedzieć jej "Hello!", ma teraz po temu okazję: w Operetce Krakowskiej. Wszelako Dolly nie jest jakąś kuszącą panienką, płochym podlotkiem: to niewiasta dojrzała, doświadczona wdowa, zajmująca się prowadzeniem wielobranżowego przedsiębiorstwa usługowego - i zmierzająca, jak na razie do jednego głównego wytyczonego sobie celu: omotania twymi wdziękami zasobnego kupca, z wyraźnie matrymonialnym finałem... I oczywiście te zabiegi pani Dolly uwieńczone zostają ostatecznie powodzeniem - ku powszechnemu zadowoleniu starszych i młodszych współbohaterów akcji, którzy również korzystają ze sposobności, aby - na drugim planie - kojarzyć się w małżeńskie mariaże. Tyle to chyba bardziej znaczących refleksji wynieść można z owego musicalu "Hello, Dolly", który od niedawna zagościł na scenie naszej Operetki. Musical to, jak wiadomo, przede wszystkim piosenka, ruch, tempo, barwność. Czy "Hello, Dolly" spełni
Tytuł oryginalny
Kto chce powitać Dolly?...
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 119