"Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze
Jarosław Cymerman w portalu kulturaenter.pl.
No i wziełem i poszłem do teatru. Andżela się uparła. Kurde, mówie jej, jak ktoś się dowie, będą na dzielni mnie od ciot wyzywać, ale ona że to dobra sztuka, o Motorze i w ogóle. Poza tym jej brejdaczka czytała, że jeden taki krytyk napisał, że to o takich jak ja - wykulczonych czy jakoś tak. Kurde, różnie o mnie mówili, ale co ja z KUL-em czy Kulczykiem mam wspólnego, nie wiem. Teatr owszem - kojarzę, w gimnazjum na Wesele nas zabrali, ale nic nie skumałem, bo do rymu cały czas po wiejsku klepali. Zresztą, jak kto całe życie w mieście mieszkał, to tego wsiowego gadania nie zrozumie. Wziełem najlepszą kurtkę - tę z Koziołkiem i Motorem, weszłem do teatru, całkiem, całkiem, marmury, politury, portrecik jednego gościa z przedziałkiem. Ładuje się prosto, a tu taki lamus mi mówi, że szatnia. Ja na to, że butów na zmianę nie wziełem i że to całkiem niezłe najki są, nówki od jednego gościa, co mu z tira spadły. A on, że nie buty a ku