Według ostatnich badań CBOS niemal 90 procent naszych rodaków jest dumnych z tego, że są Polakami. Ile w tej dumie jest zaściankowości, ile ksenofobii, a ile zwykłego przyzwyczajenia - sondaż nie podaje. Nie podaje też, na ile identyfikacja narodowa rekompensuje trudności z samoidentyfikacją. Nie daje w końcu odpowiedzi na pytanie, co to znaczy być Polakiem i jakie są tego faktu konsekwencje. Na pytania, na które statystyka nie może odpowiedzieć, od dawna już próbują odpowiedzieć film, literatura i teatr. Ten ostatni, co ciekawe, w celu pokazania i zanalizowania rzeczywistości III RP częściej sięga po teksty Kane, Mayenburga i Schwaba niż po sztuki Villqista i Koterskiego. Zresztą pokazywane w nich życie jest równie bolesne, pełne zadawnionych ran i zwykle pozbawione sensu. W "Dziesięciu piętrach" Harasimowicza ochroniarz z supermarketu mówi do żony "Jestem gówno". Czy w ten sposób współczesny Polak rozwiązuje problem samokategoryzacji?
Tytuł oryginalny
Księżycowe wesele
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 7/8