EN

27.01.1977 Wersja do druku

Księżycowe krajobrazy

Przeszło sto lat dzieli nas od dnia urodzin Arnolda Schoenberga, ale stale jeszcze jest on u nas twórcą mitycznym. Wszyscy o nim słyszeli (jak o Einsteinie), lecz nie grywa się go prawie zupełnie, a rozliczne uprzedzenia, fobie i nieporozumienia utrwalone przed pół wiekiem przez konserwatywną krytykę są ciągle - o dziwo! - żywotne. Kiedy przed rokiem przeczytałem na łamach "Ruchu Muzycznego", że niemoc twórcza zmusiła Schoenberga do schronienia się pod opiekuńcze skrzydła mózgowej techniki dwunastotonowej - a zdanie to wyszło spod pióra muzyka skądinąd mądrego i poważnego - włos mi się zjeżył i ogarnął polemiczno-bojowy zapał, ale po chwili namysłu roześmiałem się i pomyślałem rozsądnie, że jeżeli tych ludzi po tylu latach nie skłoniły do zastanowienia się nawet sądy Strawińskiego, który mimo krańcowo odmiennego nastawienia estetycznego umiał dostrzec kompozytorskie mistrzostwo autora "Księżycowego Pierrota", to przecież ja ich na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Księżycowe krajobrazy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 21

Autor:

Adam Walaciński

Data:

27.01.1977

Realizacje repertuarowe