EN

22.06.2010 Wersja do druku

Księżniczka Turandot rządziła na Stadionie Olimpijskim

Muszę się przyznać: na operze znam się średnio. Jestem zwykłym wielbicielem muzyki, któremu albo się coś podoba, albo nie. Szczerze mogę powiedzieć, że premiera opery "Turandot" Giacomo Pucciniego wbiła mnie w ziemię. Oczywiście z wrażenia. Wszystko tu było naj - pisze Robert Migdał w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Weekend na Stadionie Olimpijskim minął pod znakiem "Turandot" w reżyserii Michała Znanieckiego. Patronat nad widowiskiem objęła Polska - Gazeta Wrocławska Sobota wieczór. W kierunku Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu idą tłumy. O dziwo. Bo w kraju wielbicieli Dody, Feela i Bajmu na murawę nie przyciąga ich koncert gwiazd popkultury, a... opera (to dowód na to, że nie tylko elity i lubią jej posłuchać). Ulice i pobocza zapakowane samochodami jak makrele w puszce, ale miejsce można znaleźć. Przed wejściem na stadion atmosfera jak na zakładowym pikniku: karkówka z grilla, biała kiełbaska, kaszanka, piwo, dla wegetarian - zapiekanki z grzybami i jabłecznik na słodko. W powietrzu, oprócz zapachu smażonego mięsiwa, unosi się aromat sprayów przeciwko komarom (insekty dostały jasny przekaz: koniec bzykania). Wieczorowe suknie? Fraki? Tiule, satyny, koronki i wysokie szpilki? Zapomnij. Najczęstszy widok na premierze to panie w spodniach, ciepłych kurtkac

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Księżniczka Turandot rządziła na Stadionie Olimpijskim

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska online

Autor:

Robert Migdał

Data:

22.06.2010

Realizacje repertuarowe