"Księgi Jakubowe" wg Olgi Tokarczuk w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Mike Urbaniak w Gazecie Wyborczej - dodatku Wysokie Obcasy.
Cóż można ugrać w scenach, w których nie chodzi o nic więcej oprócz tego, żeby wyglądać? Trzeba mieć tupet, żeby zabrać się do "Ksiąg Jakubowych", ponadtysiącstronicowej cegły, która przyniosła Oldze Tokarczuk Literacką Nagrodę "Nike" i sprzedała się w niewyobrażalnym dla większości polskich pisarzy nakładzie. Choć sam tupet nie wystarczy, potrzebny jest także błyskotliwy pomysł na teatralną adaptację. Jak to dzieło ugryźć, żeby nic nie uronić i jednocześnie nie zginąć pod ciężarem Jakubowego tomiszcza? Ewelina Marciniak, laureatka tegorocznego Paszportu "Polityki", wywiązała się z tego zadania średnio. Ponadczterogodzinny spektakl dzieli się na trzy akty. Najlepszy jest pierwszy, który wprowadza (także przy użyciu lalek) w świat frankistów i ówczesnej Rzeczypospolitej. Jego siła opiera się głównie na stronie wizualnej autorstwa Katarzyny Borkowskiej, choć nie da się ukryć, że zrecyklingowała w Powszechnym swój "Portre