Należę do tych, którzy nie widzieli zrealizowanej w formie wielkiego plenerowego widowiska polskiej prapremiery "Księgi Krzysztofa Kolumba" Paula Claudela. Przypomnę: rzecz miała miejsce latem ub. r. na pokładzie "Daru Pomorza", spektakl reżyserowała trójka młodych ludzi - Ryszard Nyczka, Wojciech Starostecki i Artur Hofman pod artystyczną pieczą Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz, a oglądało go jednocześnie dwa tysiące widzów. Przed prezentacją telewizyjnego zapisu przedstawienia w Teatrze Dwójki lektor wyraził radość, że w tym wydarzeniu uczestniczyć będzie grono znacznie liczniejsze. I była to, jak się zdaje, jedyna satysfakcja związana ze spektaklem. Który zapewne w wersji plenerowej miał wiele walorów - na małym ekranie jednak giną one z kretesem. Najdoskonalszy zespół telewizyjnych realizatorów nie jest w stanie przełożyć na język telewizyjny owego wielkiego planu (łącznie z niebem nad głowami widzów), w którym toczy
Tytuł oryginalny
Księga w komiks zamieniona
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska nr 128