Europejski Kongres Kultury we Wrocławiu już za osiem tygodni. Wydana z tej okazji książka Zygmunta Baumana "Kultura w płynnej nowoczesności" jest zapowiedzią kongresowych debat. Przede wszystkim jednak jest zaproszeniem do rozmowy
Żyjemy w czasie płynnej nowoczesności i jesteśmy podporządkowani powszechnemu pędowi do wiecznej zmiany. Żarłoczni z nas konsumenci, dla których kultura stała się jednym z wielu towarów jednorazowego użytku - do szybkiego przetrawienia i wyrzucenia na śmietnik, żeby zrobić miejsce dla następnej pozycji. Trudno mówić o jej twórcach, że mają do dyspozycji swoje pięć minut - ten czas liczy się raczej w sekundach, trzeba więc wycisnąć z niego ile się tylko da, zanim w tempie ekspresowym trzeba będzie zbiec ze sceny. Taką diagnozę współczesności stawia Zygmunt Bauman w "Kulturze w płynnej nowoczesności". Współczesna kultura składa się z ofert i propozycji, a nie nakazów czy norm - przekonuje. Jej sięgające korzeniami czasów oświecenia obowiązki straciły znaczenie. Nie stoi już na straży żadnej hierarchii, nie wyznacza się jej poważnych zadań, nie jest narzędziem nauczania, wyrównywania różnic społecznych. Stała się szybkostrawn