"Dziadek do orzechów" w choreogr. Giorgia Madii w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Publiczność klaskała w pulsujący rytm muzyki, tancerze kłaniali się wytrwale wcześniej tańcząc niemal do upadłego, bileterzy wręczali kwiaty, a Giorgio Madia (twórca "Dziadka do orzechów" - najnowszej premiery wciąż jeszcze Teatru Wielkiego w Łodzi) rozdawał uśmiechy i dziękował wykonawcom. Finał z ukłonami był prawdziwą feerią, która próbowała wymazać z pamięci poprzedzające ją niemal dwie godziny. Oczekujący wyłącznie rozrywki byli kontenci, ale już ci, którzy oczekiwali twórczej wypowiedzi artystycznej Madii, zawiedli się srodze. Podziwiam talent Giorgia Madii, jego wysublimowany gust, finezję, wyobraźnię, elegancję i dowcip. Rękami i nogami głosowałem za Złotymi Maskami, które przyznawali mu łódzcy recenzenci za estetykę "Śpiącej królewny", za "Kopciuszka", za znakomitą inscenizację "Opowieści Hoffmanna". Niestety, nie mogę pisać recenzji z bezkrytycznym uwielbieniem. "Dziadek do orzechów" to najsłabsza realizacja Mad