W PRL nikt z piszących o przedstawieniu Grotowskiego nie mógł dookreślić założeń jego inscenizacji ze względu na istnienie komunistycznej cenzury - pisze Rafał Węgrzyniak w portalu Teatrologia.info.
Inscenizacja Jerzego Grotowskiego Księcia Niezłomnego – właściwie jedynie „do słów Calderona-Słowackiego” – pokazana została po raz pierwszy 20 kwietnia 1965 we Wrocławiu w Teatrze Laboratorium. Była ona poniekąd repliką spektaklu Juliusza Osterwy powstałego czterdzieści lat wcześniej w Reducie, a przynajmniej nawiązywała do tradycji z nim związanej
22 maja 1926 Reduta na dziedzińcu Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie po raz pierwszy odegrała plenerową inscenizację Księcia Niezłomnego. Realizacja hiszpańskiego misterium bynajmniej nie toczyła się w północnej Afryce, lecz na wschodniej granicy katolickiej Europy. Grany przez Osterwę Don Fernando przeistoczył się w Rycerza Niepokalanej.
Na plakacie ukazany był on na tle Matki Boskiej Ostrobramskiej z Wilna, bo w 1927 spektakl został wznowiony z powodu koronacji owego obrazu i sprowadzenia prochów Juliusza Słowackiego z Paryża na Wawel. Ponadto stał się uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej z 1920 za sprawą bitwy odtwarzanej przez pięćdziesięciu rodzimych kawalerzystów na koniach przebranych wprawdzie za Maurów i Portugalczyków, lecz nawiązującej do niedawnych starć polskich ułanów z konnymi oddziałami Armii Czerwonej na wschodnich kresach. Zygmunt Nowakowski przy okazji przenoszenia przez Osterwę owej plenerowej inscenizacji na dziedziniec Zamku Królewskiego na Wawelu w Krakowie w lipcu 1933, zauważył, iż to „Calderon a la Budionny”
W spektaklu Grotowskiego ściganie i pojmanie Don Fernanda odbywało się przy akompaniamencie – wykonywanej bez słów za pomocą sylaby „la”- ludowej piosenki Uciekła mi przepióreczka. Pełni ona bowiem istotną rolę w dramacie Stefana Żeromskiego, zatytułowanym także Uciekła mi przepióreczka, wystawionym przez Osterwę w 1925 w Teatrze Narodowym w Warszawie z nim samym w roli inteligenta i społecznika Przełęckiego. Przepióreczka potem należała do żelaznego repertuaru Reduty, a Przełęcki stał się popisową rolą Osterwy. Grotowski, wprowadzając ludową piosnkę z dramatu Żeromskiego do misterium Calderona niejako przywoływał spektakl Reduty i samego Osterwę, do którego miał dwuznaczny stosunek, bo cenił go za poszukiwania estetyczne, natomiast nie podzielał jego przekonań politycznych i religijnych.
W ślad za Słowackim i Osterwą dokonał Grotowski w swym spektaklu polonizacji Don Fernanda, który, – grany przez Ryszarda Cieślaka – zastygał w pozie Chrystusa Frasobliwego z wiejskich kapliczek przydrożnych i odmawiał litanię do Matki Boskiej. Zarazem katolickie i narodowe przesłanie Słowackiego i Osterwy, apologia męczeństwa i śmierci poniesionej w obronie wiary i ojczyzny, zostało w przedstawieniu poddane w wątpliwość zgodnie z praktykowaną w Teatrze 13 Rzędów-Laboratorium „dialektyką ośmieszenia i apoteozy”. Jako pierwszy dostrzegł ją i opisał katolicki krytyk z Krakowa, Tadeusz Kudliński, w recenzji opolskiej inscenizacji Dziadów Adama Mickiewicza z 1961
W PRL nikt z piszących o przedstawieniu Grotowskiego nie mógł dookreślić założeń jego inscenizacji ze względu na istnienie komunistycznej cenzury. Nawet Ludwik Flaszen w swym uzgodnionym z Grotowskim komentarzu musiał poprzestać na zawiłych sugestiach. W Przypisach do przedstawienia Flaszen opisywał oprawców Don Fernanda przede wszystkim poprzez strój. „Ta szczególna, wyobcowana społeczność odziana jest w bryczesy, buty z cholewami oraz togi – na znak, że lubuje się w ostrym działaniu, a jednocześnie osądzaniu, zwłaszcza istot innego jakby gatunku.”
Dopiero po upadku sowieckiego komunizmu, 9 grudnia 1990 wspominając w paryskim Odeonie właśnie zmarłego w USA Cieślaka, Grotowski zaznaczył, że w spektaklu „pojawiło się też kilka aluzji do sytuacji Polski naszego wieku; na przykład postacie inne poza Księciem odziane były w togi i oficerskie buty prokuratorów wojskowych”
Skoro oprawcami byli „prokuratorzy wojskowi”, czyli funkcjonariusze jednej z najbardziej represyjnych instytucji w Polsce okresu stalinowskiego, powołanej w Związku Sowieckim zgodnie z tamtejszymi wzorami, a w latach 1946-1955 likwidującej w ramach mordów sądowych przeciwników politycznych
Książę Niezłomny bynajmniej nie był apologią heroizmu żołnierzy niepodległościowego podziemia. W trakcie jednego z ostatnich wykładów danych w roku akademickim 1997/98 w Collège de France w Paryżu Grotowski zaprezentował krytyczną wykładnię swego spektaklu. „Książę Niezłomny poprzez zabiegi na tekście mógł być odczytywany jako akt sprzeciwu wobec katolickiego fundamentalizmu. Widzowie pojmowali, że choć przedstawienie bazuje na dramacie należącym do innej epoki, dotyczy skłonności do fanatyzmu istniejącej we współczesnym społeczeństwie, fanatyzmu, czyli przedkładania własnych prawd nad prawdy innych, po to aby od prawdy uciec.”
W tym samym paryskim wykładzie Grotowski mówił o przygotowanym w 1964 Studium o „Hamlecie” Shakespeare’a/Wyspiańskiego, w którym uczestnicy Powstania Warszawskiego z 1944, idąc do walki opluwali odmawiającego w niej udziału Żyda w ramach demonstrowania jednego z „różnych przejawów antysemityzmu w Polsce”. Zapewne mając w pamięci reakcję historyka teatru, żołnierza AK i katolika Zbigniewa Raszewskiego
Po opublikowaniu tych autokomentarzy Grotowskiego powstały aż trzy obszerne egzegezy Księcia Niezłomnego z Laboratorium, w tym Zbigniewa Osińskiego i Tadeusza Kornasia. Jednak wszystkie one całkowicie ignorowały wskazówki dotyczące historycznego kontekstu inscenizacji zawarte w wypowiedziach Grotowskiego po 1989 roku. Dość, że Kornaś w swym studium z 1999 opisał wyłącznie stroje oprawców Don Fernanda, rezygnując z ich osadzenia w historii: „Król i jego dwór nosił bryczesy, buty z cholewami oraz togi”
Istnieje zaś potrzeba sporządzenia dopełnionej zgodnie z sugestiami Grotowskiego egzegezy Księcia Niezłomnego, uznawanego za jedno z najwybitniejszych jego dokonań, ponieważ w ramach realizowanej przez nową lewicę rewizji kultury pojawiają się jego całkowicie arbitralne i demagogiczne reinterpretacje. Grzegorz Niziołek w wydanym w 2013 Polskim teatrze Zagłady sugerował, że Don Fernando był w spektaklu Grotowskiego Żydem zagonionym przez chłopów „do jakiejś ciemnej nory, piwnicy, zagrody”, usiłującym „wymknąć się ścigającej go gromadzie”, która „szyderczo i agresywnie nuci ludową polską piosenkę o uciekającej w proso przepióreczce”