"Kreacja" Ireneusza Iredyńskiego w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Teatrze.
Jarosław Tumidajski pokazał w swoim spektaklu, jak groźne jest manipulowanie religijnym sensem ofiary. Gdy Robert Ninkiewicz (Pan) na otwierającym spektakl wernisażu Nikta (Marcin Miodek) skrapiał go wodą z butelki ze słowami: "Nadaję ci imię Nikt", parę kropli prysnęło mi na rękaw. Być może węch mnie zmylił, ale to chyba była jednak wódka, a nie woda... Po co ta dosłowność? Tak jakby scenę chrztu, nadania imienia (taki ma ona przecież sens) reżyser Jarosław Tumidajski chciał przybliżyć, na tyle tylko, na ile jest to możliwe w świeckiej przestrzeni teatru, do autentycznego rytuału. Albo może intencja była jeszcze inna: nie tyle chciał zbliżyć tę scenę (i całe przedstawienie) do religijnego rytuału, ile taki rytuał postanowił wykreować. Religia dostarczyła tradycyjnej formy, reżyser i bohaterowie jego przedstawienia - nowego materiału. To, w jaki sposób rozwija się dalej spektakl, zamienia to przypuszczenie w pewność. "Kreacja" Ire