EN

25.10.2017 Wersja do druku

Krzysztof Wojciechowski: Pokora do sceny, ale nie na scenie

- Myślę, że wielu aktorów marzy o tym, żeby reżyser poprosił ich o schudnięcie, przytycie czy ogolenie głowy. To jeden ze smaczków tego zawodu - mówi Krzysztof Wojciechowski, aktor Teatru Muzycznego w Gdyni.

Nie spodziewał się, że jego przyszłość będzie związana z muzyką, aż do momentu, kiedy pierwszy raz przekroczył próg Teatru Muzycznego w Gdyni. Skończył Państwowe Policealne Studium Wokalno-Aktorskie im. Danuty Baduszkowej i od dziewięciu lat związany jest zawodowo z Teatrem Muzycznym. Z Krzysztofem Wojciechowskim [na zdjęciu w tytułowej roli w musicalu "Zły"] rozmawiamy o kulisach pracy w teatrze, show-biznesie i o tym, co jest najważniejsze w zawodzie aktora. Aleksandra Wrona: Słyszałam, że twoja przygoda z muzyką rozpoczęła się w szkole muzycznej. Na czym uczyłeś się grać? Krzysztof Wojciechowski: Jako siedmiolatek zacząłem uczyć się gry na fortepianie. Namówili mnie do tego rodzice, którzy są muzykami i żeby mieć bliżej swoje dzieci, zapisali mnie oraz siostrę i brata do szkoły muzycznej. Umówili się z nami, że po skończeniu podstawówki sami zdecydujemy, czy chcemy dalej kształcić się muzycznie. Pamiętam, jak ciężko było

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krzysztof Wojciechowski: Pokora do sceny, ale nie na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

www.trojmiasto.pl

Autor:

Aleksandra Wrona

Data:

25.10.2017