Gdyby "Irydion" w Polskim jakieś do współczesności mocniejsze aluzje posiadał, byłoby świetnie, na mój gust nie posiada i na tym skucha polega - pisze Krzysztof Varga w Gazecie Wyborczej - Dużym Formacie.
Szedłem na "Irydiona" do Teatru Polskiego przerażony, a jednocześnie niebywale podekscytowany, z uwierającą świadomością, że zderzenie z tą romantyczną ramotą może być bolesne, ale i z przekonaniem, że zderzyć się z nią należy, że jest to właściwie rzecz obowiązkowa, są rzeczy, z którymi zmierzyć się trzeba. Nie z powodu hucznego jubileuszu stulecia teatru, ale dlatego, że cierpię na deficyt obcowania z klasyką polskiego dramatu. Im się bardziej posuwam w latach, tym wyraźniejszą mam predylekcję do uprawiania zapasów z klasyką polską i światową, powroty do klasyki to jest to, co mnie ostatnimi czasy wielce podnieca i inspiruje, w końcu z jakiegoś konkretnego powodu począłem kolekcjonować nową edycję dramatów Szekspira w tłumaczeniu Piotra Kamińskiego, kolekcjonowanie zawsze jest melancholii wyrazem. Naturalnie wolałbym, aby dyrektor Polskiego Andrzej Seweryn zmierzył się - jeśli już trzeba z Krasińskim - z "Nie-Boską komedią", je