- Teatr publiczny ma szukać, zadawać niewygodne pytania, a kiedy trzeba, także wstrząsać. To się urzędnikom nie podoba. Chcieliby oglądać coś pod swój mierny gust - z Krzysztofem Mieszkowskim byłym, dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu i posłem Nowoczesnej, rozmawia Mike Urbaniak w Wysokich Obcasach.
Chciałem z tobą o teatrze. - Proszę cię bardzo. Ale rozmawiam z dyrektorem teatru czy politykiem? - Z byłym już dyrektorem. I politykiem. Dlaczego nim zostałeś? - Decyzja o tym, żebym kandydował do Sejmu, co chcę bardzo wyraźnie podkreślić, została podjęta wspólnie ze współpracownikami. Byliśmy wówczas w fatalnej sytuacji finansowej i uznaliśmy, że ta propozycja jest dla teatru ostatnią deską ratunku. Ratunku dla publicznej, ambitnej sceny, która boryka się od lat z dużymi problemami. Akceptację dla mojego kandydowania uznałem za wyróżnienie i dowód zaufania. Podobnie jak propozycję startu w wyborach do Sejmu, i to z pierwszego miejsca, bo ludziom sztuki rzadko składa się takie oferty. Wiedziałem, że będę w parlamencie walczył o to, żeby kultura odzyskała należne jej miejsce, bo jej marginalizacja jest rzeczą skandaliczną. Ale zostając posłem Nowoczesnej, upolityczniłeś kierowany przez siebie teatr. Politycy, kt�