NIEZWYKŁE wydarzenie towarzysko-artystyczne jakim stała się premiera "Tamary" w stołecznym Teatrze Studio, obrasta w kolejne sensacje. Tym razem to już nie teatr, to życie. Chociaż... chociaż wszystko wyglądało na zaplanowany przez reżysera pomysł sceniczny. W finałowej scenie, kiedy emocje sięgają szczytu, a scysja polityczna znajduje kulminację - pada strzał. Tym razem pistolet nie wypalił i Aldo Finzi - Piotr Polk wziął do ręki nóż sprężynowy. Wpadł z nim w wirujące trzy ciała. - Jaki fenomenalny efekt - wzdychali widzowie, widząc keczup lejący się z nogi szalonego kompozytora de Spigi, czyli Krzysztofa Majchrzaka. On sam opowiada dalej: - Nie wiedziałem, że kolega miał nóż, poczułem uderzenie i ostry ból w nodze, pomyślałem, że podczas tej szamotaniny zostałem uderzony pistoletem. Dopiero kiedy wszedłem na schody, poczułem, że mam mokro w bucie. W jakimś szoku dokończyłem spektakl, wynosząc jeszcze - jak jest zapisane w
Tytuł oryginalny
Krzysztof Majchrzak ofiarą Tamary
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 178