- Wiadomo, że każdy ma swoje widzenie tego tekstu, ale widownia nie musi się zgodzić z naszą wersję siostry Ratched, Murphy'ego i szpitala psychiatrycznego. Chciałbym żeby publiczność zobaczyła kawał rzetelnej teatralnej roboty; aktorskiej, scenograficznej, reżyserskiej, a potem każdy może mieć swoje zdanie - z Krzysztofem Babickim, reżyserem i dyrektorem artystycznym Teatru Miejskiego w Gdyni, przed premierą "Lotu nad kukułczym gniazdem", rozmawia Grażyna Antoniewicz z Polski Dziennika Bałtyckiego.
W Teatrze Miejskim w Gdyni w sobotę odbędzie się premiera sztuki Dale'a Wassermana "Lot nad kukułczym gniazdem". Pan reżyseruje. - W różnych okresach mojego życia różnie o tym tekście myślałem. Pamiętam bardzo wyraźnie spektakl Zygmunta Hübnera, w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Ale nie pamiętam żadnych szczegółów tego przedstawienia, filmu też starałem się w ostatnim czasie nie oglądać. Decyzję, żeby ten spektakl zrobić w Gdyni podjąłem dwa lata temu, bo gdzieś ta sztuka za mną chodziła. Żeby ją wystawić, trzeba mieć bardzo dobrą obsadę... - Tak, i nie chodzi tu tylko o rolę Murphy'ego (gra go Piotr Michalski) i siostrę Ratched (Dorota Lulka) [na zdjęciu], bo to jest oczywiste. Natomiast trzeba w tej sztuce wszystkich aktorów grających pacjentów szpitala psychiatrycznego obsadzić w sposób, który tworzyłby jakąś dramaturgię, bo jeżeli obsadzimy tylko młodych aktorów będzie nudno, a jeżeli będą to ludzie po czterdz