- "Kursk" jest dla mnie po prostu koszmarną łamigłówką. Spektakl musi być interesujący. Może się komuś nie podobać, można się z naszym pomysłem nie zgodzić, ale nie możemy widza zanudzić - mówi reżyser Krzysztof Babicki przed premierą "Kurska" Pawła Huellego na Darze Pomorza w Gdyni. Rozmowa także o "Nabucco" w Operze Bałtyckiej: - Chór będzie aktywnym uczestnikiem zdarzeń - zapowiada Krzysztof Babicki.
Łukasz Rudziński: Historia okrętu podwodnego K-141 Kursk sama w sobie jest dramatyczna, wstrząsająca i pełna tajemnic. To chyba idealny materiał na spektakl, szczególnie na fregacie "Dar Pomorza"? Krzysztof Babicki [na zdjęciu]: Sztuka Pawła Huellego jest wynikiem dwuletniej pracy naszego dramaturga i wnikliwym studium przypadku. Jego "Kursk" jest bardzo rzetelnie oparty na faktach. Przybliża zatonięcie okrętu i całą aferę z tym związaną. W spektaklu są ślady dokumentów, do których można było dotrzeć po katastrofie, m.in. słynny list Dmitrija. Sztuka dzieje się w dwóch czasach i czterech różnych przestrzeniach: jest przestrzeń dziewiątego przedziału, gdzie moment zatonięcia przetrwali marynarze; jest przestrzeń metafizyczna, którą za Tadeuszem Micińskim nazywam "teatrem mrącej głowy", czyli tym, co roi się marynarzom w głowach z powodu niedotlenienia - to rozmowy z przeszłości lub takie, które się powinny odbyć, a z pewnych względów s