Opera krzyczana - tak realizację "Madame Bovary" w Teatrze Dramatycznym nazywają jej twórcy. Spektakl przygotował młody reżyser Radosław Rychcik. Dziś premiera.
Przedstawienie oparte jest na powieści Gustawa Flauberta. Przed premierą "Madame Bovary" artyści pokazali dziennikarzom fragment próby. Na scenie aktorzy ubrani w kostiumy z epoki kontrastują z bardzo oszczędną, minimalistyczną scenografią, Karol (Piotr Polak) jest histeryczny i rozkrzyczany, Emma (Joanna Drozda) - piękna i spokojna, wygląda jak lalka. - Spektakl przygotowany jest w konwencji opery krzyczanej. Jest w niej przerysowanie, przejaskrawienie. Mamy nadzieję, że widz przez pierwsze kilkanaście minut nauczy się języka, który proponujemy, i da się przeprowadzić przez całą historię, którą opowiadamy - mówi Joanna Drozda. Reżyser Radosław Rychcik dodaje, że postanowił zredukować bohaterów do ich manii: obsesji posiadania, władzy, wypełniania swojej funkcji społecznej. Dlatego oni są dziwni, groźni, karykaturalni. Rychcik tłumaczy, że Emma została ukształtowana przez religię i miłość. - Kocha Chrystusa jak oblubieńca,