"Krzyk" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Danuta Lubina-Cipińska w Raporcie.
Jacek Kaczmarski był moim rówieśnikiem. Głosem mego pokolenia. Jego "Obławę" śpiewaliśmy, uciekając na górskie szlaki od przygnębiającej rzeczywistości. Jego .Mury" stały się - może i wbrew samemu artyście - hymnem pokolenia z czasów pierwszej "Solidarności". Dodawały otuchy wszystkim tym, którzy po stanie wojennym wybrali emigrację do innych krajów - jak nasz bard, lub emigrację wewnętrzną - jak większość, która chroniła się w prywatność pozwalającą ocalić wyznawany system wartości. W chorzowskim Teatrze Rozrywki próbę odczytania i zinterpretowania twórczości, zmarłego w kwietniu tego roku Jacka Kaczmarskiego, podjął Robert Talarczyk. Zamierzeniem scenarzysty i reżysera spektaklu było pokazanie, że piosenki Jacka Kaczmarskiego są ponadczasowe i jako takie niezwykle aktualne także dzisiaj. Myślę, że w jakimś sensie to się udało. Szczególnie wtedy, gdy brzmią inspirowane malarstwem songi "Stańczyk", .Rejtan", "Samosierra", "Wio