EN

21.04.2010 Wersja do druku

Krzyk kobiety rozsypanej, czyli w poszukiwaniu wielkiego uczucia

"Madame Bovary" w reż. Radosława Rychcika w Teatr Dramatycznym w Warszawie. Pisze Agnieszka Rataj w Życiu Warszawy.

W "Madame Bovary" na scenie Dramatycznego Radosław Rychcik ucieka od realizmu powieści Flauberta. Emocje są tu tak ekstremalne, że mogą wyrażać się tylko krzykiem. Opera krzyczana - tak przekornie zapowiadali formę tego spektaklu przed premierą jego twórcy. Faktycznie, jest w środkach użytych przez Rychcika, zwłaszcza na początku i w finale przedstawienia, coś operowego. Sztywne figury poszczególnych bohaterów, przeciągnięte ponad miarę sceny, wyraziste podświetlenie aktorów od dołu, podkreślające dramatyczną grę cieni w tle, wybijająca się na plan pierwszy muzyka... I krzyk zamiast słów. Te bowiem, zdaje się mówić reżyser, ostatecznie skompromitowały się od czasów Flauberta. W natłoku otaczających wyrazów brakuje sensu i znaczenia, bohaterowie tego spektaklu będą więc próbowali zastąpić je nieartykułowanymi okrzykami. "Pani Bovary to ja" - mawiał Gustave Flaubert, podkreślając, że pasje i namiętności Emmy tkwiły równ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krzyk kobiety rozsypanej, czyli w poszukiwaniu wielkiego uczucia

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 93

Autor:

Agnieszka Rataj

Data:

21.04.2010

Realizacje repertuarowe