Nareszcie w Krakowie przedstawienie, o którym z nie skalanym sumieniem, bez pochlebstw i pobłażliwości powiedzieć można: doskonałe. Określenie, banalne, hojnie, nadużywane. W tym wypadku może nawet zawstydzające. Chodzi bowiem o spektakl Jerzego Jarockiego. Nie w teatrze, a w krakowskiej szkole teatralnej. Jarocki wyreżyserował tu "Samobójcę" Mikołaja Erdmana jako dyplomową pracę studentów wydziału aktorskiego. W programie napisano: "reżyseria i opieka pedagogiczna". Daj im, Panie, nadal taką opiekę. Przedstawienie jest niezwykłe. Nie dlatego, że to polska prapremiera sztuki-legendy, wypełniająca jedną z rozlicznych białych plam radzieckiej dramaturgii. Mit "Samobójcy", tak żywy w Związku Radzieckim, ma u nas posmak sensacji tylko dla tych, którzy interesują się bliżej teatrem i literaturą, a nie ma ich w końcu tak wielu. A więc krótko: sztuka napisana przed pięćdziesięciu ośmiu laty, entuzjastycznie przyjęta, wzięta natychmiast w próby p
Tytuł oryginalny
Krzyk jednostki
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literckie nr 5