- Czy ci się nie wydaje, że patrzysz na dom wariatów - szepce mi do ucha znajoma - w którym dwoje starych schizofreników plecie od rzeczy, bełkoce bez ładu i składu? - Wcale mi się tak nie wydaje. "Krzesła" nie są zbudowane na zasadzie luźnych nadrealistycznych skojarzeń, w których logika intelektualna czy bodaj logika liryczna jest co najmniej wątpliwa, i w których, mówiąc trywialnie, nic się kupy nie trzyma. Tylko materiał, którym te krzesła obito, jest jakąś nową, frapującą jeszcze masą plastyczną. Symbolika, metafora, metonimia odgrywają u Ionesco inną rolę niż w teatrach nurtu tradycyjnego: świat przybiera pozór koszmaru czy sennych przywidzeń. Ale to jednak świat sprawdzalny i nasz, ludzki. A udziwnianie nie jest, bądź co bądź, ani cechą najmniej godną uznania u dramaturgów ani dopiero wczorajszą. Nie potrzeba cytować Becketta czy Witkacego; stary Wyspiański też daje pouczający przykład, a i on nie wyskoczył jak kot
Tytuł oryginalny
Krzesła są puste
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 259