EN

10.07.2007 Wersja do druku

Krytyka teatralna zanika

Na naszych oczach krytyka teatralna zanika. Prawdopodobnie jest już zbędna, przynajmniej w formach dotychczas uprawianych. Dzisiaj standardy opinii tak naprawdę wyznaczają nie krytycy czy recenzenci, lecz uczestnicy forów teatralnych, którzy debatę o teatrze zamienili w anonimowy Hyde Park (w związku z czym debatę w "Dzienniku" uważam za nieco księżycową - pisze Janusz Majcherek w dyskusji o krytyce teatralnej.

Nie wiem, czy ironia jest grzechem głównym. Nawet jeśli nie, to i tak pójdę przez nią do piekła. Upraszam tylko, żeby to nie było piekło krytyków, zwłaszcza teatralnych. Ale do rzeczy. Wolę, gdy recenzenci skaczą do gardła artystom, niż gdy nawzajem kąsają się po łydkach. Niestety to drugie zjawisko jest obecnie częstsze od pierwszego. Nie zawsze tak bywało. Starsi teatromani mogą pamiętać, jak wielki aktor Jan Świderski dokonał czynnej napaści na wybitnego krytyka Jana Kotta, mając mu za złe niepochlebną recenzję. Do zajścia doszło w sławnym Klubie Aktora. Powiadają, że w powietrzu fruwały zakąski. Obyczaj się przyjął: pewien artysta prowincjonalny dał wyraz swemu stosunkowi do jednego z pomniejszych recenzentów, napluwszy mu do zupy na oczach licznie zgromadzonych konsumentów teatralnego bufetu. Sam za młodu spotykałem się z nieprzychylnymi reakcjami na moje, tak zwykle wyważone, opinie. Na Festiwalu Teatrów Polski Północnej (odb

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krytyka teatralna zanika

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 159

Autor:

Janusz Majcherek

Data:

10.07.2007

Wątki tematyczne