EN

6.03.2009 Wersja do druku

Krytyka pojęcia warsztatu

Czy szkoły teatralne należy zamknąć? - pyta w swoim cotygodniowym felietonie pisanym specjalnie dla e-teatru Michał Zadara

Przez ostatnie kilka lat trwała wojna w polskim teatrze. Wojna między starym a nowym. Dzisiaj ta wojna już jest zakończona - i można spróbować wyznaczyć główne osi tamtego konfliktu. Zanim będziemy w stanie ocenić wyniki tej wojny, trzeba zadać sobie na początek pytanie, którędy przebiegał front. Postaram się wykazać, że przebiegał wzdłuż rozumienia pojęcia "warsztatu." Nowi twórcy teatralni mieli całkiem inną koncepcję "warsztatu" niż ich starsi koledzy. Nie chodzi mi o to, że starzy mieli warsztat, a młodzi go nie mają. Mają go w całkiem inny sposób i co innego uważają za warsztat. Na przykład to, że "aktorów nie słychać," było zarzutem wobec osobistych, konfesyjnych spektakli z lat 90., ale już nie wobec jawnie teatralnych spektakli ostatnich pięciu lat. Aktorzy teatru lat 90. nie dlatego mówili cicho, ponieważ nie umieli mówić głośno. Po prostu reżyserzy w innym miejscu lokowali najważniejszy punkt swojej pracy. Doskonała dyk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Michał Zadara

Data:

06.03.2009

Wątki tematyczne