Przed premierą "Wielkanocy" Strindberga Erwin Axer powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że jest to sztuka trudna dla wykonawców, łatwa dla odbiorców. Okazała się ona trudna dla niektórych odbiorców, zwłaszcza dla odbiorców z cenzusem, jakimi winni być krytycy. Jest w tym zjawisku wiele aspektów niepokojących i irytujących i dlatego chciałbym je poddać dość gniewnej refleksji w imię interesu ogólnego: krytyki, teatru, publiczności. Na wstępie pragnę wyjaśnić pewne kwestie, by już później do nich nie wracać: przedstawienie Axera uważam za ważne, co nie znaczy bez skazy. Krytyków, których krytykuję, nie wymieniam z nazwiska, by uniknąć uwikłania w spory personalne, które u nas łatwo przeradzają się w pyskówki. Recepcja krytyczna "Wielkanocy" objawiła przede wszystkim dwie negatywne cechy krytyki teatralnej w Polsce: odmowę otwarcia się i odmowę rozumienia. Przez odmowę otwarcia się rozumiem niechęć, przechodzącą
Tytuł oryginalny
Krytyka krytyki teatru
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 12