Sieradzki jest szanowany przez ludzi zarówno z prawej, jak i z lewej strony. To jego największe osiągnięcie - szczególnie teraz, w skonfliktowanej Polsce - pisze Paweł Soszyński w recenzji książki "Widok przez scenę" Jacka Sieradzkiego.
W środowisku teatralnym jedno jest pewne - Jacek Sieradzki był wszędzie, wciąż jest i ogląda ilość spektakli niewyobrażalną dla współczesnego krytyka. Od razu przypomina mi się historia Boya-Żeleńskiego, który spóźnionym pociągiem, przez noc, deszcz i błoto dociera wreszcie do prowincjonalnego teatru w Łucku, by obejrzeć "Świecznika" Musseta. Teraz jednak sprawdzam w tomie "Reflektorem w serce", by przekonać się, że chodziło o powrót z przedstawienia do Warszawy. I ta pomyłka wydaje mi się dla osoby Jacka Sieradzkiego znacząca. Sieradzki - z pewnością jeden z najważniejszych polskich krytyków teatralnych - tak samo wdziera się na spektakl jak i z niego wydostaje, pokonując dzielnie i wytrwale czasem błotniste wstępy i przemoczone zakończenia. Jego książka, zbiór recenzji i felietonów "Widok przez scenę", zdaje się tę tezę potwierdzać. Nawet jeżeli Sieradzki ma nie najlepsze zdanie o większości tekstów, które obecnie powstają na s