Trzy inscenizacje inspirowane przez "Ulissesa"1 to już nie precedens, ale jeszcze (na szczęście) nie epidemia. Joyce w polskim teatrze, dzięki niewątpliwym zasługom Macieja Słomczyńskiego, zadomowił się na dobre. Nie sposób na razie orzec, czy pozostanie na stałe w repertuarze, ale można mniemać, że kolejna realizacja nikogo nie zgorszy, ani nie podnieci, jak to miało miejsce podczas gdańskiej prapremiery, po której do Teatru "Wybrzeże" napływały złowróżbne anonimy. Dziś gdański "Ulisses" należy nie tylko do historii teatru - pośród najwybitniejszych inscenizacji, ale również do teatralnej legendy - pośród najgłośniejszych premier. W recenzjach "Bloomusalem" Grzegorzewskiego i "Anny Livii" Brauna niemal zawsze przywołuje się "Ulissesa" Hubnera, nierzadko z odcieniem pewnej nostalgii (najczęściej: kreację Haliny Winiarskiej w "multi-roli" Molly i Stanisława Igara jako Blooma). Kto wie, czy legendarne nie stało się to przed
Tytuł oryginalny
Krytycy w labiryncie Ulissesa
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 5