EN

6.07.2007 Wersja do druku

Krytycy modlą się do lustra

Z góry obstawiać można, jak rozłożą się recenzenckie sympatie i antypatie. A to z kolei przenosi się na sztuczne podziały środowiska i zanikające na szczęście, ale niedawno jeszcze bardzo żywe przekonanie, że oto wszyscy jesteśmy na wojnie. Młodzi artyści walczą ze starymi, starzy próbują zagrodzić im drogę na scenę. Pierwszych wspiera obóz krytyków postępowców, za drugimi murem stoją recenzenci konserwatyści - Jacek Wakar włącza się do dyskusji o polskiej krytyce teatralnej podjętej przez Dziennik.

Bywało tak: maj, toruński Kontakt, przedstawienie po przedstawieniu, potem foyer Teatru Horzycy, wódka za wódką, dyskusje przy wspólnych stolikach, czasem na schodach. Krytycy z krytykami, artyści z krytykami, młodzi i nieco starsi. Potem powroty do hoteli, kiedy już wstawał dzień. To nie jest zapis z pamiętnika roznamiętnionego miłością do teatru młodego recenzenta, ale wspomnienie nie tak odległej przeszłości. Czasu, gdy teatr nas rzeczywiście interesował i chciało nam się z pasją ze sobą rozmawiać. Dzisiaj, mam pewność, pomimo wszystkich tekstów, które codziennie ukazują się w polskiej prasie, że krytyka milczy albo odprawia litanie do lustra, każdy okopuje się na własnych pozycjach. To z kolei prowadzi nieuchronnie do zaniku publicznego dyskursu o teatrze. Na razie jeszcze do tego nie doszło, ale niewątpliwie mamy już do czynienia z owego dyskursu zbanalizowaniem. Recenzje czy krytyczne eseje śledzi się bowiem z coraz większym znudzeniem.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krytycy modlą się do lustra

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 156

Autor:

Jacek Wakar

Data:

06.07.2007

Wątki tematyczne