- Widzów w naszych teatrach jest jakby więcej. Kiedy zobaczyłam pierwsze marsze KOD-u, powiedziałam: "To jest niewątpliwie nasza publiczność" - mówi Krystyna Janda przed premierą "Lekcji stepowania" w Och-Teatrze, w rozmowie z Izabelą Szymańską w Co Jest Grane 24.
Izabela Szymańska: Lubi pani tańczyć? Krystyna Janda: "Nienawidzę". Chyba nie umiem. I wstydzę się. Byłam dwa lata w studium baletowym, na szczęście okazało się, że mam problemy z kręgosłupem. Kiedy dorosłam, nie tańczyłam. Podziwiam tych, którzy tańczą. Lubię taniec generalnie. Bohaterowie wystawianej przez panią "Lekcji stepowania" spotykają się podczas zajęć tanecznych. Jakie problemy chcą wyrazić? Czy sala ćwiczeń jest dla nich jak pokój terapeuty? - Na terapię chodzą osobno, taniec jest dodatkiem zaleconym przez lekarza, zajęciem grupowym, które pozwoli im się otworzyć, zapomnieć, znaleźć przyjaciół. Każda z postaci ma inny problem. Sztuka Richarda Harrisa jest tekstem społecznym, interwencyjnym, jak wiele dramatów angielskich, np. "Dziewczyny z kalendarza", wpisuje się w nurt teatru, który ma pomóc bohaterom, a przez nich też widzom, pozbierać się i przewalczyć swoje problemy. W "Lekcjach stepowania" prezentowane są często