W Och-Teatrze premiera spektaklu według głośnego filmu Formana.
- W "Miłości blondynki" jest naiwność i czystość. Zdjęcie bluzki jest wielkim problemem! Scena, w której Andula trzy razy prosi, żeby chłopak zgasił światło, bo wstydzi się rozebrać, jest znacząca dla tej opowieści. Dziś w teatrze wszyscy się rozbierają szybciej, niż o tym pomyślimy. To jest także opowieść o tym, jak trudno, z lęku o uczucia, powiedzieć "kocham" - mówi Krystyna Janda, która reżyseruje spektakl.
Premiera w czwartek 24 kwietnia w Och-Teatrze. Dorota Wyżyńska: Na warszawskim afiszu w tym miesiącu znalazło się kilka filmowych tytułów. Grzegorz Jarzyna przygotowuje premierę w TR Warszawa, inspirując się filmem Johna Cassavetesa, w Syrenie możemy oglądać sceniczną wersję "Skazy", w Teatrze WARSawy - "Wenus w futrze", a w Och-Teatrze - "Miłość blondynki" - teatralną adaptację głośnego filmu Miloša Formana. Teatr tęskni za kinem? Przypadek? Krystyna Janda: Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Zatęskniłam za filmem Formana, kiedy dowiedziałam się, że "Miłość blondynki" grana jest w jednym z teatrów w Pradze. Na ten temat - o samotności kobiet, niespełnionych oczekiwaniach, nieumiejętności ułożenia sobie przyszłości - powstało mnóstwo współczesnych tekstów: angielskich, niemieckich, francuskich; odważnych, błyskotliwych, znakomicie napisanych. Jednak ta poetycka opowieść Formana z lat 60. ma w sobie coś niepowtarzalnego. Ten