EN

17.10.2014 Wersja do druku

Krystyna Janda na kolanach, czyli "Straszny dwór po 60 latach"

Wielka artystka kina i teatru Krystyna Janda po raz pierwszy wyreżyserowała operę i to w łódzkim Teatrze Wielkim. Skończyło się uzależnieniem...

Są tacy, co powiedzą, że "Straszny dwór" Sta­nisława Moniuszki to dziś już ramota. Są tacy, którzy będą się domagać nowoczesnej inter­pretacji. Jeszcze inni zapragną wykpienia pa­triotycznego przesiania dzieła Krystyna Janda natomiast postawiła na tradycyjne potrakto­wanie tej opery. - Ja do Moniuszki i jego dzieła podeszłam na kolanach. Uważam, że to utwór wybity, fantastyczny pod każdym względem. Od czterech miesięcy jestem z tym arcy­dziełem bez przerwy, w samochodzie słu­cham tylko "Strasznego dworu". Teatr Wielki w Łodzi niejako zamówił u mnie tra­dycyjną wersję tej opery, ale i sama uwa­żam, że to najwłaściwsze podejście. Dziś można je uznać za szpicę awangardy. Od piętnastu lat w teatrze na scenie widzimy reżyserów i długo, długo nic. A ja, zaczy­nając pracę z operą Moniuszki, przypom­niałam sobie starą dobrą zasadę, o której ostatnio zapomnieliśmy, że najlepsza jest ta reżyseria, której nie widać. Oczywiści

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krystyna Janda na kolanach, czyli "Straszny dwór po 60 latach"

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Łódzki nr 242

Autor:

Dariusz Pawłowski

Data:

17.10.2014

Realizacje repertuarowe