EN

10.05.2019 Wersja do druku

Krystyna Janda: Na kierunkach pedagogicznych działa selekcja negatywna. Ale to też problem seminariów duchownych

"Cholera, dostałam nagrodę!" - tak zareagowała na wieść o werdykcie jury festiwalu Sundance. Za co ta nagroda? W "Słodkim końcu dnia" Krystyna Janda wciela się w bezkompromisową noblistkę, która swoją wypowiedzią wywoła burzę. Sama zresztą przyzwyczaiła nas do tego, że mówi to, co myśli. Film Jacka Borcucha w kinach od 10 maja.

Piotr Guszkowski: Z czym się pani kojarzy Toskania? Krystyna Janda: Z przyjemnością, odpoczynkiem, spokojem i cudowną temperaturą - w zasadzie nie czuć różnicy między ciałem a powietrzem. Lubię Włochy, znam je bardzo dobrze, spędzam tam urlop niezmiennie od trzydziestu lat i ciągle wymyślam nowe miejsca, które warto odwiedzić. Kiedy moje dzieci były małe, mówiłam dyrektorowi teatru: wyjeżdżam 20 maja i wracam pod koniec sierpnia, a potem mogę grać bez przerwy - i zgadzał się na to. Dziś to do mnie, szefowej fundacji i dwóch teatrów, tak mówią niektórzy aktorzy. Ja nie mogę sobie pozwolić na urlop dłuższy niż dwutygodniowy. Był czas, że byłam w tym kraju gwiazdą, mogłam sobie pozwolić na luksusy (śmiech). Jeździłam do Toskanii po dobre samopoczucie, po inspiracje - nawet tekstów tam się uczyłam jakoś szybciej. No i udawałam się tam po spokój. Cztery miesiące bez cienia agresji, wszyscy uśmiechnięci, nikt się nie spieszy. Dzie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krystyna Janda: Na kierunkach pedagogicznych działa selekcja negatywna. Ale to też problem seminariów duchownych

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kultura online

Autor:

Piotr Guszkowski

Data:

10.05.2019

Wątki tematyczne