- Jestem wyjątkowo wynagradzana przez los. Dookoła mnie jest tylu ludzi dużo bardziej doświadczonych, podziwiam ich, w miarę możności staram się im pomóc, Cały ten teatr, sztuka, jest czymś w rodzaju takiej pomocy - mówi Krystyna Janda, aktorka i dyrektorka Teatru Polonia w Warszawie.
Kobieta z żelaza? Mocna, twarda, silna. Skąd bierze energię? Mówi, że nie wie. Jest otwarta, wiele rzeczy ją interesuje. Lubi ludzi i to, co robi, zaskakuje ją codzienność. "Ukazujący się dziennik Krystyny Jandy to ewenement na skalę światową. Nikt ze współczesnych artystów nie prowadził tak systematycznie zapisków. Jest w nich cała Janda" - pisze Leszek Bugajski w tygodniku "Wprost". Czy rzeczywiście tak jest, że to cała prawda o pani? - Prawda na użytek publiczny. Jeśli pani czytała już te dzienniki, jest jasne, że piszę je codziennie, poruszam sprawy bieżące, które według mnie mogą zainteresować wielu. Nie jest to pamiętnik, ani nie ma to charakteru zwierzeń osobistych. Te zapiski są prawdziwe, ale to raczej rozmowy z ludźmi na tematy ogólne. Czym jest dla pani codzienność pisania: obowiązkiem, koniecznością czy przyjemnością? - Sposobem na kontakt z widzami, na przyjaźń i zaufanie, na inny rodzaj porozumienia. To także prz