Realizatorzy "Strasznego dworu" zaprezentowali fragmenty próby scenicznej. W najbliższy piątek pierwsza z czterech premier przedstawienia, jubileuszowy spektakl, w 60. rocznicę powstania łódzkiej sceny operowej, wyreżyserowała Krystyna Janda. - Tradycyjne wykonanie utworu to obecnie szpic awangardy - komentuje reżyserka.
Choć w świecie teatru Janda jest niemal legendą, to w roli reżysera opery dopiero zadebiutowała. - To były trzy najmilsze miesiące w moim życiu. Uzależniłam się od tego utworu oraz od śpiewu solistów i chóru. Nie mogę się wręcz otrząsnąć z miłości do "Strasznego dworu" - mówiła. - Spotkałam się z ogromną życzliwością, na moje pomysły i tupania nogą wszyscy reagowali bardzo łagodnie. Zarówno Janda, jak i pozostali twórcy opery zgodnie twierdzili, że widzów nie czeka żadne zaskoczenie, bo spektakl ma tradycyjną formę i służy promowaniu tradycyjnych wartości: patriotyzmu, rodziny i miłości. Jak mówi Janda, najlepsza reżyseria to taka, w której nie widać reżysera. - W Polsce od 15 lat nikt o tym nie pamięta. We współczesnych spektaklach widać przede wszystkim reżysera, a cała reszta zespołu jest gdzieś daleko za mgłą. Dlatego chciałam, by moja osoba nie była widoczna, I chyba mi się to udało - opowia