Skandal z rozliczeniem Festiwalu Kiepurowskiego w Krynicy-Zdroju. Alicja Węgorzewska, dyrektorka artystyczna imprezy, zwołała konferencję prasową w Starym Domu Zdrojowym. Przez blisko trzy godziny skarżyła się, że jest zasypywana telefonami i e-mailami od artystów, którzy do tej pory nie dostali wynagrodzeń i nie mogą się o nie doprosić, ani uzyskać żadnych wyjaśnień w Krynicy.
Wielu z nich, jak stwierdziła, nie ma nawet podpisanych umów. - Sama za prawie roczną pracę nad przygotowaniem festiwalu nie dostałam pieniędzy. Zostałam pozostawiona sama, bez jasno określonego budżetu, bez pomocy burmistrza Dariusza Reśki i dyrektora Centrum Kultury Jacka Sokołowskiego, którego wrogość czułam na każdym kroku - opowiadała artystka. Obecna na sali księgowa centrum kultury Marzena Maksym przyznała, że są zaległości w wypłatach honorariów, gdyż wciąż brakuje zapowiedzianych dotacji z resortu kultury w kwocie 200 tys. zł i 150 tys. zł od marszałka województwa. W trakcie konferencji przyszła wiadomość, że pieniądze od ministra już są. - Tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale o lekceważący stosunek organizatorów do artystów, co rzutować będzie na wizerunek Krynicy i dobra kultury, jakim jest Festiwal Kiepurowski - mówiła Węgorzewska. Burmistrz Reśko uważa, że zarzuty Węgorzewskiej to atak polityczny. - Po powro