Pytanie, o czym tak naprawdę mówi "Miłość na Krymie", najnowsza sztuka Sławomira {#au#87}Mrożka{/#}, drążyło nasze życie artystyczne na długo przed prapremierą - wydawniczą i teatralną - samego utworu. Najpierw realizacji scenicznej odmówił Jerzy {#os#1115}Jarocki{/#}, na skutek, jak dało się słyszeć, niebłahych różnic interpretacyjnych między nim a autorem. Następnie Mrożek ogłosił swoje przesławne "Dziesięć punktów", z których mogło wynikać i to, że. za wszelką cenę chce przed reżyserską samowolą bronić głęboko istotnych dla siebie treści sztuki. Jakich? Wedle Tadeusza {#os#7260}Nyczka{/#}, Mrożek napisał pierwszy w swym dorobku komediodramat poświęcony miłości - pozwolił "dopaść się" tematowi dotąd albo nieobecnemu, albo marginesowemu, teraz potraktowanemu bardzo serio. W tym właśnie duchu, jak się zdaje, przygotował prapremierę w Starym Teatrze Maciej Wojtyszko. Twórca inscenizacji warszawskiej od Nyczkowej koncepcji o
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 27