Giacomo Puccini: "Tosca", kier. muz. Tadeusz Wojciechowski, reż. Klaus Wagner, dek. Mariusz Chwedczuk, kost. Xymena Zaniewska, kier. chóru Bogdan Gola, premiera - Teatr Wielki w Warszawie, 23 bm.
Do pewnych rzeczy w operze trzeba dojrzeć. Dojrzewają do nich artyści, publiczność i... teatry. Każdy inaczej i w innym czasie. Jako reprezentant publiczności przyznam, że nigdy nie przepadałem za muzyką Pucciniego (może z wyjątkiem opery "Turandot"). Nie przepadałem - a więc nie słuchałem, nie oglądałem i nie analizowałem. Z piątkowej premiery "Toski" wyszedłem skruszony i przekonany do tego dzieła całkowicie. Wyszedłem także zbudowany już naprawdę europejskimi możliwościami warszawskiego zespołu. Dzięki warszawskiej "Tosce" dojrzałem do Pucciniego. O dojrzałości, tym samym pewnej komplementarności odbioru dzieła dramaturgicznego świadczy jego zdolność do wywołania bezblokadowego, bezdystansowego przeżycia. Taką bardzo naturalną zdolność przeżyć mają dzieci. Ludzie dorośli pomiędzy sztuką a własnym wzruszeniem stawiają swoistą barierę z nabytej wiedzy, zasłyszanych opinii, przejętych od innych uprzedzeń.