- Amerykanie ujęli mnie swoją serdecznością. Ich podejście i fantastyczna atmosfera na planie sprawiły, że dosłownie po piętnastu minutach pozbyłam się tremy i poczułam się swobodnie. Dzięki temu przestałam myśleć o swoich oporach i lękach, i mogłam skupić się na zadaniu, jakie miałam do wykonania - o pracy na planie "Living and Dying" mówi MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.
- Jesteś aktorką, o której bez przesady można powiedzieć "wszechstronna". Rola Hanki w "M jak miłość" to tylko ułamek twojej działałności zawodowej. - Z "M jak miłość" jestem związana już od sześciu lat. To kawał mojego życia - zarówno zawodowego, jak i osobistego. Przyjmując rolę Hanki nie spodziewałam się, że spędzę z nią tyle czasu. Dziennikarze często pytają mnie, czy się nie znudziłam. Otóż - wcale! Hanka cały czas mnie interesuje i chce mi się ją grać. Jednocześnie cały czas intensywnie pracuję na scenie, choć niedawno zmieniłam barwy. Odeszłam z Teatru Dramatycznego, z którym byłam związana przez 11 lat, i zostałam aktorką Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie gram w dwóch przedstawieniach Jerzego Jarockiego: w "Błądzeniu" i w "Kosmosie" na podstawie Witolda Gombrowicza. W Dramatycznym można mnie jeszcze zobaczyć w "Poskromnieniu złośnicy" Krzysztofa Warlikowskiego i "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie" Agnieszki Gli�