"Siostry przytulanki" w reż. Giovanny Castellanos Cabrique w Teatrze na Woli w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Skandal wisiał w powietrzu. Na afiszu Teatru Na Woli sztuka o skrywanych aferach seksualnych za klasztornymi bramami, częściowo inspirowana głośnym konfliktem z ekspulsowanymi siostrami zakonnymi w Kazimierzu nad Wisłą, częściowo powieścią "Pantaleon i wizytantki" Llosy. Pomysł podobny: aby zapobiec zdziczeniu obyczajów, przeor sprowadza do klasztoru panie lekkich obyczajów, z czasem obierające wdzięczną nazwę sióstr przytulanek. Co tu kryć, temat prowokujący, osobliwie w Polsce, gdzie o Kościele panującym wolno mówić na klęczkach albo wcale. Ale skandalu nie będzie - nabożna brać recenzencka zgodnym chórem orzekła, że sztuka to słaba, jeszcze słabiej zagrana i że o tym wszystkim i tak wiadomo (?), teatr więc nic nie odkrywa, a tylko szuka rozgłosu, a poza tym za murami klasztornymi życie wygląda zupełnie inaczej. Nie wiem, jak wygląda, nie praktykowałem, ale na scenie dominuje nuda aż do chwili, kiedy pojawią się wspomniane "siostry". Ero