Paryżanie podchwycili przede wszystkim komediowe tony w "Krumie", jakby wyczuli w nim klimat sztuk Czechowa, który zalecał śmiać się ze swoich "nieumiejących żyć" bohaterów - po sobotnim spektaklu "Kruma" w Odeonie, pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Nie ma w Warszawie drugiego teatru, który tyle podróżuje po świecie: Awinion, Lizbona, Nowy Jork. Od soboty TR Warszawa ze spektaklem "Krum" gra w Paryżu, w słynnym Odeonie. Paryska publiczność, która stawiła się w sobotę w komplecie, zasiadła w kapiącej od złota klasycystycznej sali Odeonu, trzymając płaszcze i kurtki na kolanach (w Paryżu widzowie nie mają zwyczaju oddawania nakryć do szatni). Na widowni obecny był m.in. Claude Régy, francuski reżyser porównywany z Krystianem Lupą. Widzowie oglądali spektakl z wyjątkowym skupieniem, początkowo z rezerwą, później bez skrępowania dając upust emocjom. Paryżanie podchwycili przede wszystkim komediowe tony w "Krumie", jakby wyczuli w nim klimat sztuk Czechowa, który zalecał śmiać się ze swoich "nieumiejących żyć" bohaterów. "Porywający, śmieszny, zapierający dech" - skomentował dziennik "Le Figaro". - W Nowym Jorku czy Awinionie publiczność reagowała bardziej spontanicznie - mówił