"Klara" w reż. Aleksandry Popławskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
"Klara" Izy Kuny ma w sobie coś, co odróżnia ją od innych książek z gatunku ,,literatura kobieca". Cięty dowcip powieści pozwala uniknąć łzawego opisywania emocji. Z drugiej jednak strony dużo tutaj płaczu. Tytułowa bohaterka ciągle wylewa łzy nad kochankiem, przyjaciółmi, matką. Poza żartem można by jednak oczekiwać od Kuny poważniejszego podejścia do psychologii. Co więcej, w powieści stereotypy są nakładane warstwami. Klara ma czterdzieści lat, a jej jedynym stałym towarzyszem jest kot. Kobieta ma przyjaciela-geja. Czyta ,,Gazetę Wyborczą" i wdaje się w związek z żonatym mężczyzną, itd. Inscenizacja w Teatrze Powszechnym powiela ten schemat w skali jeden do jednego. Wszyscy są tutaj tacy biedni, zagubieni Relacje między postaciami urastają na jeszcze bardziej sztuczne, niż w powieści. Klara (Edyta Olszówka) zadaje się z Aleksem (Marek Kalita), choć ten zachowuje się ewidentnie jak tchórz. Kocha go? Takie uczucie wydaje się być zup