Nadawcy bezlitośnie eksponują wizerunki gwiazd. Za sprawą obsady filmów widz czuje się jak dziecko we mgle. Dlatego na potrzeby własne i innych zagubionych telewidzów na papierze pakowym rozrysowałem migracje bohaterów nowych produkcji - pisze Piotr Machul w Media i Marketing Polska.
Menedżerowie Polsatu deklarowali, że prace nad wiosenną ramówką poprzedzili badaniami na temat polskich gwiazd, a potem wszystkie osoby z top listy pozyskali do swoich produkcji. Ale wiele wskazuje na to, że podobnie zrobili inni gracze. Być może nawet badania zrobiła ta sama firma, skoro w produkcjach TVP i TVN pojawiła się większość gwiazd z badania Polsatu. Ja tymczasem, zapewne jak spora część widowni, po raz pierwszy w życiu czuję się jak dziecko we mgle. Po emisji kolejnych odcinków seriali "Prawo miasta" (Polsat), "Fałszerze. Powrót sfory" (TVP1) i "Odwróceni" (TVN) mam coraz bardziej podkrążone oczy. A wszystko za sprawą obsady filmów. Taki np. Radosław Pazura od marca jest raz prokuratorem, raz detektywem, a że od lat używa tych samych aktorskich środków wyrazu, coraz trudniej odróżnić, kim jest w danym serialu. Dlatego na potrzeby własne i innych zagubionych telewidzów na papierze pakowym rozrysowałem migracje bohaterów nowych produkcji