Teatr Montownia tym razem przedstawił z właściwą sobie werwą krótki kurs ze Stanisława Ignacego Witkiewicza (od bolszewików). Autor scenariusza i reżyser (Janusz Gajewski) oparł bowiem strukturę widowiska o motyw powrotu żołnierzy z szeregów rewolucyjnych. Użył go jako kościec do ukazania innych typowych dla dramaturgii Witkiewicza wątków, przede wszystkim erotycznych obsesji i fascynacji domniemaną katastrofą kultury, a zwłaszcza sztuki i filozofii. Wszystko to już kiedyś widzieliśmy na scenie - także w pigułce. Mam na myśli niegdysiejszy, fascynujący spektakl Jerzego Grzegorzewskiego w Teatrze Studio -"Tak zwana ludzkość w obłędzie", również oparty na podobnym pomyśle. O ile jednak Grzegorzewski operował sporą machiną teatralną i dużym zespołem, o tyle Gajewski podjął próbę wyłożenia idei Witkacego w skromnym kilkuosobowym zespole: Montownia oraz utalentowana Beata Ziejka. Przedstawienie grane z nerwem, czytelne w zamyśle, trochę zaw
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna, nr 165